Dziś u mnie szycie na różowo. Jestem bardzo zadowolona z efektów, ale te jeszcze nie dziś...
I tak sobie wycinałam, pasowałam i szyłam aż wylądowałam w kuchni :) Nie robiłam większych zapasów ostatnio, więc składniki mnie troszkę ograniczały. Szybki telefon do tatusia i prośba o przepis na Zebrę, którą z nim zawsze robiłam (ponad 20 lat temu :D ). Po chwili w telefonie miałam już przepis :) Pewnie, że mogłam go wziąć od wuja google, ale chciałam mieć właśnie TEN w swoich zbiorach :)
Zebra:
- 5 jajek
- 3 szklanki mąki
- 1 szklanka oleju
- 1 szklanka oranżady (dałam Warkę Radlera 0,0% bo tylko to miałam z gazem!)
- 2 szklanki cukru (dałam mniej)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- kakao
- u mnie dodatkowo aromat rumowy (muszę kupić rum!)
Białka na pianę + cukier + żółtka + szklanka mąki + olej + szklanka mąki + oranżada + pozostała mąka i proszek.
Dzielimy na połowę, do jednej części dodajemy kakao. Kładziemy ciasto łyżką naprzemiennie, za każdym razem łyżkę ciasta na środek blaszki. Pieczemy 40-45 minut w 180 stopniach.
Ja zrobiłam 3 kolory :) Trzeci z barwnikiem spożywczym, kolor specjalnie dobrany dla Miśki :)