Zawsze jedliśmy głównie drób, ale ostatnio sięgamy po te niby zdrowsze mięsa :)
Też ze względu na Miśkę, bo ona też dziś miała swoje bitki wołowe :)
- 600g wołowiny - udźca
- cebula
- marchewka
- por
Wołowinkę pokroiłam na 1cm plastry, delikatnie rozbiłam, obtoczyłam w mące i podsmażyłam na oleju rzepakowym.
W tym czasie w garnku gotowała się woda z zielem, pieprzem i listkami laurowymi.
Dorzuciłam go garnka wołowinkę razem z tłuszczem z patelni (koniecznie!). Po 30 minutach dorzuciłam marchewkę, pora i cebulkę, dusiłam do miękkości. Zagęściłam mąką, przyprawiłam.
Misiutka jadła wersję bez smażenia i z dodatkiem większej ilości warzyw :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz