Resztę babeczek, które były ostatnio, zrobiłam z kremem budyniowym i galaretką :)
Dj-e [dejoty] zaszczycili nas też swoją obecnością, więc wyjęłam pozostałe ciasto ze złotej rosy (http://house-manager.blogspot.com/2011/05/sernik-zota-rosa.html) na górę poszły truskawki i trochę kruszonki. Dejot mówił, że dobre, więc powinniście mu uwierzyć ;-) Na jeszcze ciepło było pyszne a na drugi dzień z lodówki jeszcze lepsze!
Swoją drogą... chyba zrobię kilka kuleczek ciasta do zamrażalnika, bo miałam ciasto w 20 minut, łącznie z pieczeniem.
Jeśli ktoś chce mi zrobić prezent to proszę o ceramiczną foremkę tartową :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz